Zebrałam się do napisania tego postu - wreszcie.. Jakiś ponad miesiąc temu obserwowaliśmy u małego napady płaczu, złości, wkurzenia maxymalnego - o różnych porach dnia. Pierwsza stwierdzenie każdego: może głodny..? Więc mały do cyca - odpycha, nie chce ewidentnie, okłada piąstkami małymi.. Więc chyba niegłodny jednak..? Sytuacje takie stały się jednak strasznie męczące, byliśmy przekonani, że to nie kolki, nie ból ucha (wizyta u lekarza), wiec co jest!?
Jechaliśmy w pewną sobotę do babci na wieś. Rozmroziłam 100ml mleka i wzięłam na drogę. Po zapodaniu mu flachy - wydoił z takim impetem, że nie mogłam w to uwierzyć! Teściówka na to: ale był głodny strasznie..
I wtedy zaczęło do mnie docierać - to, co tak naprawdę gdzieś tam mi się kołatało, ale nie chciałam tych myśli do siebie dopuścić: mały nie najada się moim mlekiem:(
Skonsultowałam się z psiapsiułeczkami, dwie z nich miały podobne sytuacje: dziecko budzące się w nocy z rączką w buzi imitujące ssanie, płaczliwość, brak humoru (...). Zadzwoniłam do pielęgniarki laktacyjnej, wiadomo: poradziła zakup mleka modyfikowanego i próbę dokarmienia..
Przeryczałam pół dnia, w aptece w kolejce stałam z pandami wokół oczu..
Rozrobiłam, nakarmiłam, dziecko zachwycone, uśmiechnięte (..), a ja szczęśliwa, że ono szczęśliwe, a jednocześnie załamana:( Od początku tak bardzo chciałam karmić piersią, tak strasznie mi na tym zależało.. A koleżanki, które zaczęły dokarmiać traciły w krótkim czasie pokarm, czy też z wygody odstawiały od cycka.
Dla mnie było to osobistą porażką..
Postanowiłam się nie poddać, za żadną cenę!
Zaczęłam pić więcej wody, herbatki laktacyjne, jeść jeszcze więcej wartościowych rzeczy, częściej przystawiać (...) Laktacyjna pielęgniarka podsunęła myśl - najpierw podsunąć butelkę - żeby zaciągnął, a potem szybką wyjąć i zamienić z cyckiem. Na początku przez jakiś czas działało, ale niestety po jakimś czasie przestało i buziak zupełnie przestał być zainteresowany ciągnięciem cyckowym, jedynie butelka była w stanie zaspokoić potrzebę szybkiego najedzenia się..
Ale i na to znalazłam sposób - przyczajam się kiedy przysypia (lub śpi zupełnie) i wtedy go przystawiam, a przez sen ciągnie normalnie, bez awantur, wymachiwania rączkami i złości..
W momencie kiedy jest ożywiony w ciągu dnia i staje się głodny nadal walczymy (razem z teściówką, bo rozumie, jakie to dla mnie ważne) zapychając go przez kilka pierwszych sekund butelką, a następnie podmianka z cyckiem - z różnym skutkiem..
Każde karmienie jest dla mnie męczarnią, wszystko kręci się wokół karmienia małego, muszę dokładnie obserwowac jego zachowania, zastanawiac się ile mógł zjeść rano zanim poszliśmy na spacer, i kiedy może zacząć być głodny, czy zdążę wrócić do domu żeby go przystawić, czy będę musiała podac butelkę..?
Tragedii nie ma, bo producent mleka modyf. zaleca 6 razy na dobę po 120 ml, dla porównania ja w ciągu dnia podaję dodatkowo modyżeby dziecko było najedzone..
Jeśli przeczytałabym taki wywód jakiś czas temu, kiedy z dziećmi nie miałam zbyt wiele wspólnego, to nie zrozumiałabym istoty.. Pomyślałabym: laska, w czym problem?! Po co wiązać się do domu i na siłę męczyć małego tym cycem skoro ewidentnie nie chce??!!
Nie rozumiałabym..
Ba, mój J nie rozumie, ale schodzi mi z drogi, kiedy widzi moje rozdrażnienie podczas kolejnej z wielu nieudanych prób przystawienia..
Powiedział wczoraj: podziwiam cię, serio, nie wiem czy na 100 dojarek znalazłaby się choć jedna walcząca tak mocno jak ty:), a ja wiem że takich zaciekłych matek jest wiele i wszystkim im życzę wsłuchania się we własne serce, potrzeby dziecka i morza wytrwałości..
Jak , że ja ryczłam jak stomatolog powiedział mi , ze mam brac antybiotyk , który przy karmieniu nie polecany ... młodszy miał wtedy juz pół roku , a ja wyłam , i wyłam . Nafaszerowąłm się paracetamolem i przeszło:D Ze starszakiem nei było problemów , amłodszy tak mi załatwił piersi , że strupy były nawet i trzy miesiące po porodzie :/ . Młody nei tykał silikonu , nie mogłem odsapnąć i sikałam po nogach jak ciągnął.
OdpowiedzUsuńMoja chrześniackza była karmiona przez butlę z odciąganego pokarmu prawie do roku:D Pytałam czy to nie meczące , ale praktyka czyni mistrza , łazienka , gazetka , dojarka i w 5 minut po sprawie:D
Moja połozna powiedziałaby , ż emasz leniwca , nie chce mu się pracować i siągnąć , ciągnąć .... Cóż moge dodać . Niby warto walczyć , że odporność , w naszym przypadku diabli wzięli odporność ... ale ten kontakt maminy z dzieciem nie do opisania ... Znów jak macie sie męczyć to lepiej celebrować karmienie butlą .
Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńja tak zaciekle o karmienie biustem walczyłam przy drugim synu - jako, że długo leżał w szpitalu beze mnie i tam był karmiony butelką, jako 3 tyg niemowlę uczył się ssać mnie - ja ryczałam, on ryczał, ale daliśmy radę i karmiłam do 10 mca, kiedy sam się odstawił definitywnie
OdpowiedzUsuńale ja nie dokarmiałam, wyrzuciłam butelki, żeby mnie nie kusiły i chociaż byłam uwiązana, bo czasem karmienie trwało długo, albo co pół godz musiałam go dostawiać, stwierdzam, że było warto
pozwodzenia Wam obojgu życzę :)
pozdrawiam serdecznie
Kasia
Dokładnie, nie chce mu się ciągnąć, bo z butli leci ciurkiem.. A póki w nocy jak z zegrakiem w ręku wstaje co 3 godziny do niego bo zgłasza, że głodny - to tak mi na tym cycku zależy, na półśpiocha można nakarmić, a z butlą to już więcej zachodu..
OdpowiedzUsuńps, ja nie mogę wywalić butelki, bo jak jest w amoku głodowym - zanosi się, robi się purpurowo-fioletowy, cały spocony i jak nie wsadzisz butli - nie opanuje się.. Cycek w takim momencie nie wchodzi w gre, jedynie go rozjusza.. Cóż każde dziecko jest inne:) Pozdrawiam:*
Ja karmie butelka. Do cycka przystawiam raz, dwa dziennie jak Raszko chce. Uwazam, ze kobiety karmiace butla sa ofukiwane przez ludzi. Mi najbardziej zalezy na małym i nie mam zamiaru go niepotrzebnie stresowac. tez ryczałam jak pielegniarka kazała podac butle, ale wole jak mały ma spokojna psyxchicznie mame niz wariatke z cycem goniacym. pzeciez zarza mały bewdzie jadł wszytsko, a nnie ma mozliwosci karmic dziecka tylko marcfhewka z naturalnej uprawy.
OdpowiedzUsuńŻycze wytrwałości. Ja córce przez 6 miesięcy odciągałam pokarm i do butelki wlewałam, bo bardzo chciałam żeby piła moje mleko, a ona nie chciała ciągnąć z piersi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
popieram Cię z karmieniem piersią. To jest najlepszy pokarm dla malucha. A Twój maluch pewnie dlatego nie chce z piersi tylko woli z butli bo z butle leci więcej i nie trzeba się tak buzią napracować jak przy piersi. Leniuszek malutki :) Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńzdaję sobie sprawę, że każde dziecko inne i nie wytykam Tobie dokarmiania - ja oszukiwałam na początku smoczkiem - zassał się to hop do cycka
OdpowiedzUsuńno i dużo dało karmienie w nocy na śpiocha jak u Ciebie, więc myślę, że dacie radę :)
byleby piersi było więcej niż butelki
pozdrawiam
Kasia
Aaaaaaa..aaaa...meeeeen:D
OdpowiedzUsuńAno powiem tak!Temat nie jest prosty i jednoznaczny.Trzeba tu zahaczyć również o psychologię niemowlęcia(niestety)Ja już nie jestem matką karmiącą,ale byłam przez..5 lat(dzieci dwoje:)Łatwo nie było.Powiem tak zawód mam medyczny z kursami laktacyjnymi,własną 5-letnią praktyką z wisielcami cyckowymi przy piersi.No i tu wyrażę coś o czym strach głośno powiedzieć-BUTELKA TO NIE ZBRODNIA:).Dużo spokoju i radości z synka,życzę:)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńu nas jest podobnie. Ula ma 4,5 miesiąca. Na początku w ogóle nie potrafiła chwycić piersi więc karmiłam przez pierwszy miesiąc przez kapturki i cieszyłam się, że mała zajada. Ale okazało się, że po tym miesiącu pokarm zaczął zanikać, Ulka darła się strasznie, ja już podejrzewałam kolki...całe noce nieprzespane, mała na cycu po kilka godzin z przerwami kilkuminutowymi. Skończyło się na dokarmianiu mlekiem mod. Trafiliśmy do poradni i zaczęła się nauka chwytania piersi...okazało się, że Ulka to zdolny leń i załapała bardzo szybko. Do tego zmieniliśmy butlę na Calmę, bo żeby z niej poleciało, to musi ssać jak z piersi, więc bez różnicy czy jest przy cycu czy z butli ściągane wcina czy modyfikowane...nie zapomina jak się ssie pierś. Ale były i pogryzionych piersi, wysysanie krwi, a w zeszłym tygodniu nie chciała cycusia w ciągu dnia, w nocy jadła bez problemu, a w dzień bunt na pokładzie. Wtedy była butla robiona albo ściągana, w zależności jak nam wyszło. W tym tygodniu wróciło wszystko do normy, ale zawsze mam w domu puszkę mleka, dla własnego spokoju, że jakby znowu coś zaczęło szwankować, to jest mleko, którym ją nakarmię i nie będzie głodna. Na początku też strasznie to przeżywałam, płacz, stres, nerwówka, niezrozumienie przez otoczenie (czyt. teściowa), że nie chce Ula cyca ssać, ale teraz najważniejsze jest dla mnie żeby Ula była najedzona i zadowolona:) Wiem, że moje mleko jest najlepsze, ale jak zje butlę od czasu do czasu to od tego się nie pochoruje.
Trzymam kciuki za Was i życzę powodzenia.
p.s. fotki macie cudowne