Nie ma zmiłuj, trzeba wyjąć McDonaldsa i nakarmić, nawet jeśli okazałoby się, że trzeba to zrobić na łące, u kogoś pod posesją;) Zawsze się zastanawiałam, jak w takiej sytuacji radzą sobie inne mamy, ciekawe czy trzymają malucha do powrotu do domku, czy też starają sobie.. jakoś poradzić?? Szymon w każdym razie nie narzekał i smakowało mu jak zawsze;)
:) widok rozczulający, też bym chtba zaserwowała na miejscu, a nie czekała na dostawę do domu :)
OdpowiedzUsuńja oba ssaki karmiłam tam, gdzie chcieli jeść - tzn szukałam dogodnego dla siebie siedzenia i już - nie było zmiłuj się :)
OdpowiedzUsuńa mama karmiąca, jeżeli robi to estetycznie, to bardzo przyjemny widok i zawsze mnie ściska, że ja już nie karmię :)