poniedziałek, 5 października 2009
Jesiennie, wichrowo i.. choróbskowo:/
Niestety, mister doctor wypisał L4, z uprzednim zapytaniem: ile dni, wskazałam: jak najmniej, co okazało się 3 dniami... Ech co za los, dobrze, że dzisiaj zaczęli grzać, bo naprawdę zaczynało być nieciekawie w chatce naszej:)
Słoiczki od Pietrzaczka - grzybki razem uzbierane, mam oczywiście nadzieję, że nie ostatnie i z tytułu ostatnich deszczy grzyby się jeszcze pojawią - jestem jakże chętna!!!!
Wrzosiec - tak dokładnie brzmi nazwa, a w tle keczury, miałam jeszcze 2 inne - piękne, dwukolorowe wrzosy, ale nie udało znaleźć mi się miejsca poza zasięgiem Heńka i Amelii, więc - powędrowały do teściówki:)
Podobno koty wyciągają choroby, zaprosiłam zatem moje miśki co by to sprawdzić - cóż efektu natychmiastowego brak, hihi, poczekam jeszcze:)
Cały talerz kalafiorowej pochłonięty, brawo!
Wyczekujący..
Z zębami na wierzchu, groźny znaczy się:)
Gryziony, poddany w sensie:)
Liżący - kosiany:)
No i dobranoc wszystkim (bzzzzzzzzzz....)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz