No więc w skrócie - w piątek, z tytułu moich 18 urodzin;) [no doobra, 28-mych] Jarek przygotował zajefajną kolację niespodziankę, naprawdę myślałam, że gdzieś pójdziemy, a Jarek zrobił coś tak fantastycznego, że naprawdę ciężko to opisać słowami: no może 'moja linia na całej linii')))))
Tylko my dwoje.. hehe, i jego dupa w tle;)
Pierś z kurczaka nadziewana mozzarellą i suszonymi pomidorami, zawinięta w boczek, podana na szpinaku, z pieczonymi ziemniaczkami, polana dipem na śmietance z suszonymi pomidorami - zwariowałam!!!!
A to już sobota i nasze 'grzybobranie' w Puszczy Kampinoskiej. Poniżej Jarek próbował wmówić madam Daniel, że herbata z rumem to chyba najlepsza rzecz na świecie. Jej mina świadczyła o tym, że chyba niekoniecznie. Ja zostałam na cały weekend wrobiona w bycie driverem, więc mnie nie poczęstowano;)
I teraz tak: czy w całej Puszczy grzyby nadają się tylko do fotografowania?? .. No bo chyba nie do jedzenia... Odnieśliśmy grzybobraniową porażkę, niestety nocne przymrozki zrobiły swoje i - tych dobrych - grzybów nie było, ale takie różne inne - i owszem:)
Poniżej Joanna przygotowująca się na wykopki leśno puszczowe - ale czy tak wolno?? Nie wiem, ale mam w domu zasadzone trawy, a nawet świerk, J. natomiast różne rozmiary mchu:)
Jak to z Pietrzakami - trafiliśmy do jakiegoś opuszczonego hawirasu, samo rozplanowanie wewnątrz domu - mega kozak, naprawdę szacun dla projektanta
Dla każdego coś miłego, jak to mawiają, Jarek wygrzebał dla Asi 'Poradnik rolnika', ja gniazdo ptasie - także dla Asi ...
... i Daniel szufladę i jakieś fiolki po lekach również dla Asi....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz