Już dawno nie mieliśmy weekendu typowo domowego! Wszystkie w ostatnim czasie spędzaliśmy wyjazdowo-imprezowo-odwiedzinowo; tym razem Pietrzaczki także do nas nie dotarli, z racji tego weekend spędziliśmy na szlifowaniu nowych umiejętności, ganianiu kociszonów, rozmowach na temat m. in. zbliżającego się wielkimi krokami sezonu ogródkowego i pieczeniu sernika:)
A ja nosiłam moje 10-cio kilowe szczęście, nosiłam i nosiłam, całowałam i całowałam, tuliłam i tuliłam... (...)
PS. Przepis na mega-pyszny, mega-puszysty, mega-prosty w wykonaniu sernik w następnym poście!
Całuski!
A ja nosiłam moje 10-cio kilowe szczęście, nosiłam i nosiłam, całowałam i całowałam, tuliłam i tuliłam... (...)
PS. Przepis na mega-pyszny, mega-puszysty, mega-prosty w wykonaniu sernik w następnym poście!
Całuski!
:) No to czekamy na przepis :) Uwielbiam sernik!
OdpowiedzUsuńŚlicznie, domowo, rodzinie, szczęśliwie :-)
OdpowiedzUsuńJeju jak patrzę na to Twoje szczęście jakie już duże jest i właśnie do mnie dotarło, że za 2 miesiące moje takie będzie. :-D
OdpowiedzUsuńRany jak ten czas leci...