Mój termometr zaokienny odnotował dziś 20 stopni.
20 stopni 22-10!!!!
Miałam dziś dzień aparaciany, nie mogłam przestać pstrykać:)
Odpaliliśmy piaskownicę, mimo, że już przygotowana do przyjęcia zimowych hałd śniegu była i prababcia Szymuli na dwór się zdecydowała nosa wysadzić - jakby wiosna to była a nie środek jesieni!!!
Babcia nawet zaproponowała, że może Szymek bez czapki, ale ten od razu: i dimno i dimno tutej! Tak więc czapka okazała się niezbędna!
I jeszcze kilka migawek z naszego jesiennego ogrodu...
stokrotki i borówka...
mniszek lekarski... (???)
jagody goi...
gałęzie świeżo obciętego orzecha...
trawy nad sadzawką...
i inne tam takie;)
Niesamowite, że prababcia pierwszy raz dzisiaj pchała wózek z Tosią, ba, nawet z szymkowym wózkiem to się nie zdarzyło wcześniej:)
Po lewej stronie zdjęcia ogołocony w dniu wczorajszym przez J i T orzech.. Czy aż tak bardzo przeszkadzał? Mi nie, a Sz zawiedziony na maxa: ojeśki, ma:( Orzeszków nie ma, znaczy się:)
Pozdrawiamy i dziękujemy tym, którzy taka pogodę zamówili na cały ten tydzień
:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz