Powyżej nasz kamperek w całej okazałości wraz z kręcącymi się dokoła pasażerami płci męskiej w postaci Jajka, Jaczka i Lamii. Fota zrobiona na kempingu w Czarnogórze, tak ładnie się prezentował w gaju oliwnym, że nie mogłam sobie odmówić zapodania jej na wstępie:)
W kamperku - łóżko piętrowe, dolny poziom było jednocześnie sufitem bagażnika. Dlatego też jak chcieliśmy coś włożyć albo wyjąć z niego, śpioch, który akurat tam polegiwał miał bezpośredni kontakt z zewnętrzem;) Tutaj chyba jeszcze Daniła nie był tego świadomy, Jajko otworzył go po raz pierwszy, ależ się naśmiali:):):)
Studiowanie mapy, ta biała torba na zdjęciu pełna była map, mapek, przewodników, wydruków z neta i innych takich, założeniem było (przeciwnie do roku zeszłego) aby non stopa nie szukać jakiś jej zawartości po całym samochodzie; finalnie - nie do końca to tak idealnie wyszło;)
Rotacje, kto na tyle, kto na przodzie??
Przy słowackiej granicy na pierwszym wspólnym śniadaniu; wymiana walut..
I potwierdzenie faktu, że jak wyjeżdżamy to zawsze pada..
Poza polskim deszczem przeżyliśmy jeszcze trwający całą noc i pół następnego dnia opad deszczu pod greckimi meteorami oraz w drodze powrotnej, jadąc do Plitvickich Jezior. Poza tym.. 30 stopni lub więcej, niebieściutkie niebo i palące słońce..
Mam nadzieję, że uda mi się w miarę systematycznie zamieszczać relacje z kolejnych państw, które odwiedzaliśmy, pomimo braku internetu w domu i czasu na cokolwiek..
Acha, kolejne avanti: na wyjeździe zawieruszyła się gdzieś ładowarka baterii do aparatu.. W weekend mogłam zrobić zdjęcia tylu pięknościom: zmajstrowanej donicy na parapetowej z moimi ukochanymi wrzosami, znalezionym w lesie podgrzybkom zajączkom, trwającemu remontowi, nowemu kolorowi ścian.. i nic z tego:( Ten temat tez muszę ogarnąć!
Tak więc jutro foty słowackie, a patrząc na to co za oknem.. życzę wszystkim przesympatycznego, cieplutkiego i słonecznego tygodnia:)
Poza polskim deszczem przeżyliśmy jeszcze trwający całą noc i pół następnego dnia opad deszczu pod greckimi meteorami oraz w drodze powrotnej, jadąc do Plitvickich Jezior. Poza tym.. 30 stopni lub więcej, niebieściutkie niebo i palące słońce..
Mam nadzieję, że uda mi się w miarę systematycznie zamieszczać relacje z kolejnych państw, które odwiedzaliśmy, pomimo braku internetu w domu i czasu na cokolwiek..
Acha, kolejne avanti: na wyjeździe zawieruszyła się gdzieś ładowarka baterii do aparatu.. W weekend mogłam zrobić zdjęcia tylu pięknościom: zmajstrowanej donicy na parapetowej z moimi ukochanymi wrzosami, znalezionym w lesie podgrzybkom zajączkom, trwającemu remontowi, nowemu kolorowi ścian.. i nic z tego:( Ten temat tez muszę ogarnąć!
Tak więc jutro foty słowackie, a patrząc na to co za oknem.. życzę wszystkim przesympatycznego, cieplutkiego i słonecznego tygodnia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz