czwartek, 24 lipca 2014
W biwakowym klimacie
Pierwsza - tygodniowa część mojego urlopu dobiega końca...
Urlop bezwyjazdowy - w moim wydaniu to gruntowne sprzątanie komody dzieciaków, ogarnięcie samochodu (nawet Szymek zauważyła podczas ostatniego odwożenia go do przedszkola, że "mamo, trzeba tu posprzątać";)), poselekcjonowanie zabawek, gier, klocków i innych cudów wianków (...)
Ale nie obyło się bez codziennej kawki na tarasie i śniadania, a że zazwyczaj śniadań nie jadam to miła odmiana (ostatnio podczas porannego spaceru wózkowego z sąsiadką zgadałyśmy się, że ja na śniadanie wypiłam 2 kawy a ona kawkę z papieroskiem;)).
Czekam z niecierpliwością przeogromną na część wyjazdową (..............................)!!!!!!!! !@#$%%:D
Większą część tygodnia Szymek spędził u dziadków, wrócił wczoraj wieczorem, a dzisiaj z samego rana pojechaliśmy na basen z wypasioną zjeżdżalnią, oj wesoło było!
***
Chciałabym zarzucić jakieś dokumentalne foty z remontu naszego salonu (tak tak, zebraliśmy się w końcu;) ale myślę, że mogłyby zanudzić, tak więc jedno podglądowe: akcja MIXOKRET:
Chwilowo remont zawieszony, panowie od gładzi zjawią się niebawem, cokolwiek to oznacza,
pozdrawiamy gorąco!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super ten wasz Tosiek:) w domu zarządziłam że przyszła wnuczka ma mieć na imię Tosia hehe ( dzieci troje więc może się uda). Pozdrawiam ciepło, życzę udanych wakacji Magdalena
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny:)
UsuńAleż ta Tosia już duża panna, a urlopy bezwyjazdowe też wskazane;) Kiedyś w końcu musimy się nacieszyć tymi naszymi domami
OdpowiedzUsuńPozdrawiam