Poszliśmy z Mufloniastym do lekarza, aby poradziła nam coś na 'dziwne odgłosy' jakie wydobywają się z gardła młodego; został osłuchany - niby nic, ale fridować trzeba nie tylko kinol, ale i gardło (jeszcze się tego nie podjęłam..), poza tym zabierać mola jak tylko przyśnie, żeby nie miętolił go przez cały czas.. Tak więc wojna została molowi wypowiedziana, na razie kilka bitew przegranych, kilka wygranych:) W ciągu dnia chowamy molka i tylko w krytycznych momentach zapodajemy na chwilę.. I zaraz po włożeniu do buzi w celu załagodzenia sytuacji - charczenie powraca, GRRRRR
Kolejna sprawa - zalecenie żeby nie dawać już mleka w nocy, zaburza się przez to rytm dnia i nocy jeśli chodzi o podawanie posiłków.. Od jakiś 2 tyg robiłam ok 300lm wody z 1 łyżeczką mleka, czyli dawałam tylko tyle, żeby zabarwić smak z neutralnego na słodkawy..
I wiedziałam, że musi nadejść dzień, kiedy to sama woda będzie musiała wystarczyć, skorzystałam zatem z kilku dni kiedy to miałam wolne w tyrce i do podgrzewacza na noc wstawiałam samą wodę.. Efekt - 2 razy dzidziuń zażądał strawy o 4 rano, ale odstukać odpukać wczoraj i dziś wyduldał całą butlę wody w nocy, a śniadanie dostał po 7:)
I wiedziałam, że musi nadejść dzień, kiedy to sama woda będzie musiała wystarczyć, skorzystałam zatem z kilku dni kiedy to miałam wolne w tyrce i do podgrzewacza na noc wstawiałam samą wodę.. Efekt - 2 razy dzidziuń zażądał strawy o 4 rano, ale odstukać odpukać wczoraj i dziś wyduldał całą butlę wody w nocy, a śniadanie dostał po 7:)
Poza tym wzięliśmy do siebie na kilka dni dziewczynusię - siostrę cioteczką Szymena i staraliśmy się jej atrakcje jakieś zapewnić, wszakże to ferie dziecięce! Tak więc spacerowaliśmy, saneczkowaliśmy, bawiliśmy w 'gdzie jest bobas' i takie tam:)
Przed spacerem: zmęczenie sięgnęło zenitu, nastąpiło przykimanie w pełnym opakowaniu;)
I po spacerze, kinol i poliki czerwone, łapki letniutkie pomimo rękawiczek, ale humorek przepyszny:)
Nowe umiejętności: następnym razem!