Otóż co można robić, kiedy zima być powinna (patrząc w kalendarz.. połowa stycznia więc śniegu choć troszkę co by na saneczkach z górki na pazurki zrobić albo bałwanka ulepić..), a ani jej widu ani słychu...
... do rybek do oczka można pozaglądać, czy aby wszystko w porządku u nich...
... pomóc tacie przy czyszczeniu samochodu...
(wynaly caaaaalutki gar pomidorówki.. 4 dni sprzątania;( )
... można usiłować wtargnąć siłą na podwórko kolegi Mateusza (no chyba, że okaże się, że furtka zamknięta na 4 spusty)...
... Można się zapoznać z nową koleżanką Emmą i jej mamą, które mieszkają dosłownie 2 posesje od naszego domu, a jakimś cudem nie udało nam się wcześniej spotkać (z drugiej strony: jak to możliwe pytam!!!???)...
(... dziadek skuterowy w tle.. ale o tym w innym poście;)
... z sąsiedztwem pogawędzić można...
... na targ staroci pojechać i autka nowe do domu przytaszczyć...
... i bawić się potem nimi z rodzeństwem na tarasie...
... można bałwana.. narysować, bo ulepić trochę ciężko skoro budulca brak (... mama ciutkę pomogła;)...
... aż w końcu można znaleźć sobie zabawę polegająca na wgramoleniu się na murek i sprawdzaniu czy jest się wyższym od bro/sis;)
Nie żebym jakoś mocno za tą zimą tęskniła (... ba, w ogóle nie tęsknię!!!), ale mając na uwadze zbliżający się wyjazd... No. Wiadomo:)
Pozdrawiamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz